EN

28.02.1967 Wersja do druku

"Śmierć komiwojażera"

Dawno nie oglądaliśmy widowiska tak wstrząsającego. Janusz Warmiński dowiódł, jak wiele można wydobyć ze "Śmierci komiwojażera". Wszystkie najgłębsze motywy ludzkiego postępowania, psychologia złudzeń które jednym pozwalają wznieść się wysoko, innych niszczą jak narkotyk... Przed dziesięciu laty przedstawienie tej sztuki w Teatrze Nowym w Łodzi uchodziło za jedną z najlepszych inscenizacji. Chyba jednak nie niosło ono w sobie tego waloru uogólnienia, tej powszechnej zastosowalności przypadku Willy'ego Lomana, jak to ukazał wczorajszy spektakl telewizyjny. Zagrany został na najwyższych rejestrach, a przy tym ani przez moment nie był przerysowany. Napięcie dramatyczne odpowiadało randze problemów, które rozgrywały się przed naszymi oczami. Kreacja Władysława Krasnowieckiego pozostanie - przypuszczam - długo niedościgłym wzorem interpretacji tytułowego bohatera najlepszego bodaj dramatu, jaki ma w swym dorobku Artur Miller. Znakomita była Han

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

Dziennik Łódzki

Data:

28.02.1967

Realizacje repertuarowe