Sztuki Arthura Millera jeszcze przed kilku laty były często grywane na polskich scenach. Teraz obserwujemy odwrót; czy problematyka jego dramatów społecznych zatraciła już swoją świeżość (nigdy przecież nie pretendowała do rzędu "odkrywczych"?), czy też nasze teatry bardziej niż dotąd liczą się z własnym aktorskim stanem posiadania? Bo wbrew pozorom - zagranie tych sztuk, obsada kilku czołowych ról nie jest sprawą prostą. Ktoś powiedział, iż Millera pasjonuje zagadnienie, "jak człowiek może przekształcić świat zewnętrzny w ten sposób, by czuć się w nim jak w domu?..." To stwierdzenie, jak się wydaje, jest kluczem także do "Śmierci komiwojażera", sztuki, która bohatera wiedzie od złudnych marzeń do samobójczej śmierci, której gorycz tytułowego bohatera zamyka się w jednym tylko zdaniu - konkluzji; ..."jest więcej wart jako umarły niż jako żywy." Willy Loman - komiwojażer jest tu przedstawicielem klasy średniej, tej właśnie któr
Tytuł oryginalny
"Śmierć komiwojażera"
Źródło:
Materiał nadesłany
Życie Warszawy nr 20