Nowy sezon teatralny właściwie rozkręca się dopiero teraz. I w przeciwieństwie do wielu poprzednich sezonów, kiedy poszczególne sceny krakowskie już od września zaskakiwały mnogością przygotowanych premier, tym razem czekanie na nowości nieco się wydłużyło. Prawdopodobnie wskutek niewielkiej liczby przedstawień premierowych, rzuca się w oczy zarówno spory udział komedii w dotychczasowym repertuarze, jak i specyfika tego gatunku dramaturgii: skłonność do form kabaretowo-groteskowych. A także na tym terenie próby odkrycia nie bardzo nam znanego teatru absurdu w wydaniu węgierskim. Ów zaś - choć spóźniony wobec klasyki tego rodzaju na Zachodzie (i u nas) - stał się okazją "do bliższego poznania mentalności oraz psychiki niby-znanych "bratanków", którzy jednak wymykają się stereotypowym, polskim wyobrażeniom o Węgrach. Niedawno na scenie Miniatury Teatru im. J. Słowackiego mogliśmy zetknąć się z przedziwnym klimatem tragigroteski węgierskie
Tytuł oryginalny
Śmiech, strach i niedosyt
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Krakowska nr 12