EN

9.04.2015 Wersja do druku

Śmiech i topór

"Maria Stuart" Gaetano Donizettiego w reż. Moshe Leisera, Patrice'a Caurier w Teatrze Wielkim-Operze Narodowej w Warszawie. Pisze Bronisław Tumiłowicz w Przeglądzie.

Można się zastanawiać, czy pomysłodawcy wystawienia tragedii operowej "Maria Stuart" chcieli nas zaskoczyć czarnym humorem, czy przypadkowo przekroczyli barierę śmieszności. Gdy Elżbieta królowa Anglii bierze do ręki topór, ścinana jest jej konkurentka Maria, dziwimy się, że władczyni zajmuje się takimi "drobiazgami". Gdy w miłosnym szale ta sama Elżbieta zrywa z kochanka marynarkę, krawat, koszulę i rezygnuje, widząc, że ma on jeszcze podkoszulek, trochę się już uśmiechamy, ale też współczujemy królowej, że musi w tej samej sukni przyjmować dostojników, udawać się na polowanie i posilać kurczakiem. W przerwie spektaklu, przeglądając drukowany program, domyślamy się, że jednak miało być zabawnie, bo możemy zrobić psychotest "Czy jesteś mściwa?" i obejrzeć komiks, w którym Elżbieta jest szefową korporacji, a Maria jej zdegradowaną pracownicą. Na szczęście w operze ważniejszy od tych absurdów jest śpiew, a tego w dziele Donizet

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Śmiech i topór

Źródło:

Materiał nadesłany

Przegląd nr 15/07.04

Autor:

Bronisław Tumiłowicz

Data:

09.04.2015

Realizacje repertuarowe