EN

4.01.1986 Wersja do druku

"Śluby panieńskie"

Oglądałam zielonogórskie "Śluby" z młodzieżą szkolną, która w tydzień po premierze wypełniła widownię teatru. Sądząc po jej reakcjach, najlepiej na tym spektaklu bawić się będą ci, którzy sztuki Fredry jeszcze nie znają lub przy­najmniej nie zdążyli jej dokładnie na lekcjach przerobić. Spektakl broni się wówczas świeżością dowcipu, intrygi, języka, komizmem sytuacji - jednym słowem broni go sam Fredro. Gorzej, gdy szkolne przeróbki dawno mamy za sobą, na dodatek zaś zdążyliśmy obejrzeć kilka fred­rowskich inscenizacji. Znacie? No to posłuchajcie.. Starych opowieści słuchać można wiele razy pod warunkiem, że opowiadający znajdzie sposób na zainteresowanie nas tym, co znane, że potrafi wydobyć z opowieści jakiś no­wy blask. Zielonogórskie "Śluby"nie mają tego blasku. Są normalnym "lekturowym" przedstawieniem zrobionym na miarę i możliwo­ści tego teatru. Fredro, który zawsze był i jest ostrym sprawdzianem aktorskim,

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

"Śluby panieńskie"

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Lubuska nr 3

Autor:

Danuta Piekarska

Data:

04.01.1986