Recenzentów wystawianej w Teatrze "Baj" sztuki K. Jeżewskiej "O Jaśku Złotniku i o burmistrzance" było dwóch, choć mieścili się doskonale na jednym krześle. W czasie przedstawienia - zamiast bacznie obserwować grę aktorów i notować sobie uwagi - zachowywali się jak inni widzowie: wybuchali głośnym śmiechem, kiedy na scenie zwierzęta walczyły z prześladowcami Jaśka i milkli w przerażeniu, gdy Jaśkowi groziła śmierć. Dyskusja na temat przedstawienia toczyła się jeszcze przy kolacji, a nawet już po położeniu się do łóżeczek. Zdania były zgodne: najśliczniejsze były zwierzaki; nie podobała się druga odsłona (Bronka i średniowieczne przekupki), bo "nie można zrozumieć o czym mówią". Problemy, które wzbudziły wątpliwości: jaki głos miała syrena po oddaniu swojego głosu Bronce oraz czy Jasiek ożeni się z Bronką. Zdanie ogólne: przedstawienie "w dechę". Obecna na przedstawieniu "eskorta" recenzentów bawiła się niegorze
Tytuł oryginalny
Śliczne przedstawienie w Baju
Źródło:
Materiał nadesłany
Życie Warszawy nr 239