EN

8.12.1993 Wersja do druku

Ślepa miłość

CZY warto pójść do Teatru Kameralnego na "Zatrute pióro" w reż. Krzysztofa Orzechowskie­go? Z pewnością - tak. Należy zobaczyć sztukę Ronalda Harwooda, najlepszego brytyjskiego dramaturga i prezesa międzyna­rodowego PEN Clubu. Trzeba posłuchać świetnej muzyki skom­ponowanej dla tego spektaklu przez Andrzeja Zaryckiego i zo­baczyć Annę Dymną, która na scenie nie pokazuje się niestety zbyt często. Tym razem w nie­wielkiej roli wiecznie pijanej Penaut, damy do towarzystwa londyńskich pedałów - stwo­rzyła pełną temperamentu, do­skonale zagraną postać. Każde pojawienie się Dymnej ożywiało spektakl tonący w me­tafizycznym mroku... i nudzie. Nie ożywiło jednak jej scenicz­nych partnerów - zupełnie nie­określonego Mieczysława Grąb­ki, szepcącej coś w ukryciu Be­aty Paluch czy wreszcie Tadeu­sza Huka, od którego majesta­tycznej postaci dokładnie odbi­jały się rozterki głównego bo­hatera. A przecież to właśnie Harwood, który te

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Ślepa miłość

Źródło:

Materiał nadesłany

Echo Krakowa nr 238

Autor:

Grzegorz Koniarz

Data:

08.12.1993

Realizacje repertuarowe