EN

30.10.2008 Wersja do druku

Ślązak z dziada pradziada

- Moje życie to moja rodzina. Bo tam właśnie jest życie, a w teatrze jest po prostu praca. W teatrze są momenty, kiedy człowiek ma do czynienia ze sztuką. Jeśli czujemy, że zrobiliśmy rzecz wspaniałą, ocieramy się o coś, co mogę nazwać artyzmem. To dla tych momentów warto pracować - mówi ZBIGNIEW STRYJ, aktor, reżyser i dramatopisarz związany z Teatrem Nowym w Zabrzu.

ZBIGNIEW STRYJ-aktor i reżyser, pracujący od wielu lat w Teatrze Nowym w Zabrzu, nie ma w sobie Grzechu zaniechania O aktorstwie, ale i o śląskości, poezji i miłości rozmawia z nim Marek Mierzwiak. Od premiery "Tutam" Bogusława Schaeffera mineto już kilka miesięcy. Jeśli dobrze pamiętam po raz pierwszy pojawiła się ta sztuka na deskach teatru w Zabrzu 1 marca. I tutaj zaskoczenie. Teatr ciągle pełny. Jak to mówi się - nabity do ostatniego miejsca. A przecież bywały tu spektakle premierowe, na których widownia świeciła pustkami. Czym to tłumaczyć? - Na premierach faktycznie czasami były puste miejsca. Coś tutaj w przeszłości działo się dziwnego i za to płacimy po dzień dzisiejszy. Ale czy to było coś niedobrego? Wystawiano wszak literaturę klasyczna, a ona kojarzy się z jakimś brykiem lekturowym. Uważano te przestawienia za widowiska mające mniejszą wartość, co dla mnie jest absurdem kosmicznym, bo przecież literatura klasyczna, te l

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

Śląsk nr 10/10.2008

Autor:

Marek Mierzwiak

Data:

30.10.2008