Wartość artystyczna i intelektualna "Barbarzyńców" Maksyma Gorkiego nie zasługuje na poświęcanie im w teatrze bitych trzech godzin. Tym bardziej, że i konstrukcja sztuki pozostawia wiele do życzenia. Dramat psychologiczny - o czym doskonale wiedział Antoni Czechow, wielki mistrz Gorkiego - wymaga kameralności. Adaptacja reżyser Agnieszki Glińskiej zachowała aż 22 postaci, z czego co najmniej połowa jest zbędna. Wprowadzanie ich po kolei w akcję sprawia, że ekspozycja dłuży się niemiłosiernie, praktycznie wypełniając dwa akty. Nie mają one zresztą charakteru zamkniętych całości, stąd też antrakty sprawiają wrażenie pojawiających się ad hoc. Maksym Gorki, wyrosły z biedy samouk, bohaterami swoich utworów czynił osoby, podobnie jak on, z gminu. W dramacie "Barbarzyńcy", który nosi podtytuł "Sceny z miasta powiatowego", zderzył prowincjonalną społeczność z kręgiem inżynierów budowy dróg, wykształconych przybyszów z tzw. wielkiego świa
Tytuł oryginalny
22 postaci, z czego połowa zbędna
Źródło:
Materiał nadesłany
Rzeczpospolita nr 127