EN

10.02.2018 Wersja do druku

***

Wspomnienie aktorki Anny Rakowieckiej-Pijanowskiej o podziemnym PIST.

O istnieniu podziemnego PIST-u dowiedziałam się pierwszej jesieni wojennej. Kuzyn mój Andrzej Osiński i Sławek Gliński już tam chodzili i namawiali mnie do podjęcia nauki, która zresztą zawsze mnie pasjonowała. Byłam osobą szalenie nieśmiałą i sama nie odważyłabym się tam zgłosić nigdy w życiu. Zostałam więc zaprowadzona podstępem. Andrzej Osiński i Sławek Gliński umówili się ze mną pod Pocztą Główną na placu Napoleona i z tajemniczymi minami zaprowadzili mnie do obcego domu przy ul. Wareckiej. Przerażoną wepchnęli mnie, zaśmiewając się, do dużego stołowego, lodowatego pokoju, gdzie za stołem siedział bardzo stary (jak mi się wtedy zdawało) pan, okutany w szale i koce i kazał mi powiedzieć wiersz i prozę. Zamarłam z przerażenia,, zapomniałam wszystko, co umiałam na pamięć i zaczęłam jąkać się, przy okazji trzęsąc się jak galareta. Ale jakoś zostałam przyjęta przez, jak się okazało, Profesora Marso, ku uciesze chłopc�

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

***

Źródło:

Materiał nadesłany

materiał nadesłany

Autor:

Anna Rakowiecka-Pijanowska

Data:

10.02.2018